Pamiętacie, jak dostawaliście nim po oczach?
No właśnie. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jak bezsensowne to było.
Używamy go np. w bardzo słoneczne dni. Słońce świeci i robi zbyt mocne cienie na twarzy modela - doświetlamy je z drugiej strony.
To samo w studiu, przy lampach.
Nie świecimy na płaskie powierzchnie ustawione przodem do nas. Wtedy będzie błysk odbity na cały kadr.
Często lepiej jest użyć dłuższego czasu naświetlania. Unikniemy w ten sposób sztucznego, białego odbłysku. Oczywiście mowa jest o nieruchomym obiekcie i aparacie ustawionym na czymś (niekoniecznie musi to być statyw). Niestety nie ma takiego sposobu, żeby dobrze wyszło z ręki przy kilkunastu (przynajmniej) sekundach naświetlania. Ręka zawsze się trochę trzęsie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz